Kiełkujemy
Często słyszymy, że kiełki są zdrowe i że warto dodawać je do różnych posiłków, aby wzbogacić naszą dietę. Warto jest też hodować je samodzielnie w domu, ponieważ sklepowe nie dostarczają nam tyle swoich wartości odżywczych ile mogą, a mogą naprawdę wiele. Wszystko pięknie – pomyślałam – tylko że za dużo z tym zachodu, bo pasuje kupić kiełkownicę i trzeba o te kiełki dbać, a ja nie mam na to czasu… Myliłam się 🙂 . Kiełki można hodować w najzwyklejszym słoiku, a czas jaki im poświęcam w ciągu dnia to może 5 min!
Co takiego szczególnego kryją w sobie kiełki? W nasionach są zawarte przeróżne związki, które są niezbędne do późniejszego wzrostu rośliny. Podczas kiełkowania nasion związki te są uaktywniane, przez co całe bogactwo wartościowych witamin, mikro i makroelementów jest na wyciągnięcie ręki. Dodatkowo dzięki enzymom, które wytwarzają się podczas kiełkowania, są one dla nas bardziej dostępne i łatwiejsze do strawienia. Codzienne stosowanie kiełków może nam posłużyć jako naturalna multiwitamina uzupełniająca niedobory w naszym organizmie. Dodatkowo kiełki roślin krzyżowych (kalafior, rzodkiewka, kapusta, brokuł) zawierają silną substancję antynowotworową – sulforafan. Najwięcej tej substancji znajdziemy w świeżo wyhodowanych kiełkach brokuła. Zawartość odżywcza kiełków maleje z dnia na dzień, dlatego warto kiełkować w domu, ponieważ świeżość naszej naturalnej multiwitaminy mamy pod kontrolą.
Do domowej hodowli kiełków będą nam potrzebne:
- słoik
- talerzyk
- gaza
- gumka
- nasionka do kiełkowania
- letnia PRZEGOTOWANA woda


Zacznijmy od przepłukania nasionek na sitku. Następnie zalewamy nasionka letnią przegotowaną wodą i zostawiamy je na 5 – 6 godzin, aby dobrze namokły. Po tym czasie znowu przepłukujemy nasiona i wsypujemy je do słoika, który wcześniej wyparzyliśmy wrzątkiem (to zapobiegnie pleśnieniu naszej hodowli). Nasion nie może być więcej jak ¼ słoika tak, żeby nasze kiełki mogły swobodnie rosnąć. Słoik przykrywamy gazą i odwracamy do góry dnem tak, aby stał pod kątem – na przykład oparty o ścianę. Ustawiamy go na talerzyku, ponieważ to pozwoli na ściekanie nadmiaru wody, która mogłaby spowodować pleśń.
Zalecane nawadnianie kiełków to 3 – 4 razy na dobę, natomiast moim kiełkom wystarcza 2 razy 🙂 (rano i wieczorem). Zalewam je letnią przegotowaną wodą (aby zapobiegać powstawaniu pleśni) i zostawiam na 5 min, po czym wylewam wodę i ustawiam słoik jak na zdjęciu poniżej. Po 4 – 5 dniach kiełki są gotowe.
Aby pozbyć się nasionek, które nie wykiełkowały oraz pustych łupinek nasion, wystarczy zalać kiełki wodą w większej misce. Puste łupinki wypłyną na wierzch wody, zatem łatwo je zebrać łyżką, natomiast niewykiełkowane nasionka osiądą na dnie miski. Kiełki należy osuszyć zanim trafią do pojemnika w lodówce. Moje wysypałam na ręcznik papierowy i po 15 minutach suszenia wylądowały już w misce.
Kiełki są świetną przekąską same w sobie, ale posłużą nam również jako dodatek do sałatek, czy dań obiadowych. Bardzo dobrze smakują na chlebie gryczanym (klik) z domowym majonezem (klik). Im wcześniej je zjemy, tym bardziej skorzystamy na ich prozdrowotnych właściwościach.
Smacznego i na zdrowie! 😀
Polecam Wam wypróbować kiełki w sałatce z suszonymi pomidorami 🙂 Przepis (klik).
Cenne informacje na temat kiełków znajdziecie tutaj: