Będąc na diecie eliminacyjnej ciężko się wybrać na spontaniczny wyjazd, ponieważ potrzebujemy czasu na przygotowanie dla siebie bezpiecznych posiłków. Jednak trzymanie diety nie wyklucza podróżowania, nawet w dalsze zakątki świata, co udowodniłam i sobie i Wam kochani w Alpach i Dolomitach (klik) oraz na Bałkanach (klik, klik) 🙂 . Kiedy wybieram się na wyjazd samochodem, to nie stanowi żadnego wyzwania. Wyzwaniem jest zawsze spakowanie się w motocyklowe kufry.
Czy na diecie eliminacyjnej można podróżować nie obawiając się o to co zjemy? Można!! Zobacz moje wpisy i filmy podsumowujące podróż po Bałkanach: część pierwsza (klik) i druga (klik).
Zobacz także przygody Zdrowej Brzózki na diecie eliminacyjnej w Alpach i Dolomitach (klik).
Weekend majowy spędziliśmy na dwóch kółkach na przekór zapowiadanej pogodzie. Opłacało się zaryzykować, ponieważ Bieszczady przywitały nas pięknym słońcem! Kiedy wybieramy się z mężem w takie podróże, nigdy nie planujemy dokładnie gdzie będziemy nocować, czy gdzie będziemy jeść, dlatego zawsze muszę się do takiego wyjazdu porządnie przygotować.
Wypad na kilka dni, bez namiotu, śpiworów i karimat to więcej miejsca w kufrach na jedzonko 😀 . Zaszalałam i przygotowałam sobie kilka lunchboxów obiadowo-śniadaniowych i z owocami. Aby nie stać w kuchni pół dnia, wykorzystałam dosłownie kilka składników, z których zrobiłam różne kompozycje:
– gotowane tarte jabłka z cynamonem + banan
– gotowane tarte jabłka z cynamonem + melon
– banan + melon
– tarta marchew z korzeniem pietruszki, duszone na oleju kokosowym i wodzie + jajka
– ta sama mieszanka warzywna + filet z kurczaka w kurkumie na oleju kokosowym
– duszony batat + filet z kurczaka w kurkumie na oleju kokosowym
– omlet na mące kokosowej i mleku kokosowym ze szpinakiem i boczkiem + tarta marchew z korzeniem pietruszki, duszone na oleju kokosowym i wodzie
Pojemniki były spakowane razem z wkładami chłodzącymi, jednak przy tak niskiej temperaturze powietrza jaką mieliśmy, nic moim posiłkom się nie stało. Jeśli na noclegu był dostęp do lodówki, oczywiście z niego korzystałam. Kiedy był dostęp do kuchni, to odgrzewałam sobie danie, żeby zjeść coś na ciepło.
Udało mi się nawet zjeść w restauracji w Krynicy przy deptaku bezpieczne dla mnie danie – gotowany pstrąg z warzywami 🙂 .
W kufrze swoje miejsce oprócz lunchboxów znalazły też banany, suszone daktyle i rodzynki – czyli szybkie i zdrowe przekąski, które zawsze sprawdzają się w podróży. Ale nie tylko w podróży, ponieważ równie dobrze możemy zabierać takie przysmaki ze sobą do pracy 🙂 .